Bolillos - meksykanskie buleczki czyli WP#71.



Meksykanskie buleczki to kolejna propozycja Weekendowej Piekarni (gospodarzem byla Atina), w ktorej nie wzielam udzialu na czas. Postanowilam jednak to nadrobic, tym bardziej, ze buleczki tak pieknie prezentowaly sie na innych blogach. Oczywiscie nie obeszlo sie podczas ich pieczenia bez przygod. Najpierw postanowilam zagniesc ciasto wieczorem i wstawic je na noc do lodowki aby sobie spokojnie wyrastalo. Jak sobie wymyslilam, tak tez zrobilam. Nastepngo dnia wyjelam ciasto z lodowki, odstawilam aby sie ocieplilo, uformowalam buleczki i zostawilam do wyrastania. Wyrosniete nacielam, wstawilam do piekarnika i wzielam do reki spryskiwacz aby naparowac piekarnik (czemu ja w ogole wstawialam tam te blache z bulkami?). Zaczelam spryskiwac piekarnik i...stalo sie. Pekla mi zarowka. Szkla rozsypaly sie wszedzie, bylo ich pelno rowniez na blasze z buleczkami. Mimo to postanowilam je upiec aby zobaczyc co z nich wyjdzie. Buleczki wyszly mieciutkie i chrupiace jednak u dolu brzydko popekaly (chyba zbyt mocno wyrosly w piekarniku - czyzby nie sluzylo im nocne wyrastanie w lodowce?). Buleczki wyladowaly w smietniku (balam sie, ze poutykaly w nich kawalki szkla) a ja zakasalam rekawy i ponownie wyrobilam ciasto. Tym razem postapilam wg instrukcji i juz po niedlugim czasie moglam sie cieszyc pysznymi buleczkami :)

Te buleczki sa naprawde doskonale. Mieciutkie wewnatrz, z chrupiaca skorka. Dlugo szukalam takiego przepisu. Z podanych skladnikow upieklam 12 malych buleczek (nastepnym razem upieke mniej ale znacznie wieksze). Na pewno bede do tego przepisu jeszcze nie raz wracac.



Bolillos - meksykanskie buleczki

Skladniki:
100 g maki pszennej bialej chlebowej (dalam typ 550)
1 lyzeczka drozdzy instant
335 g letniej wody
1 lyzka miodu

Drozdze wsypac do maki, dodac wode i miod. Wszystko wymieszac i odstawic do wyrosniecia (u mnie trwalo to 30 min.). Do gotowego zaczynu dodawac stopniowo:

400 g maki pszennej bialej chlebowej (dalam typ 550)
1 1/2 lyzeczki soli
1 lyzke roztopionego tluszczu - (przepis oryginalny wymienia smalec, Tatter uzyla tluszczu gesiego, mozna rowniez innego - ja dalam maslo)

Wyrobic gladkie, lsniace ciasto, ktore latwo odstaje od scianek miski. Pozostawic ciasto do wyrosniecia na minimum 1 godzine. Nastepnie odgazowac i podzielic na 10 -12 czesci. Uformowac szybko kulki, ulozyc je zlaczeniami w gore i zostawic na 10 min. Teraz dopiero formowac buleczki - podluzne lub okragle. Pozostawic do wyrosniecia na 45 minut. Wyrosniete bulki nacinam wzdluz. Piec w piecu rozgrzanym do temperatury 190ºC (z para), przez około 30-35 minut.

Komentarze

wiosenka27 pisze…
Super są te bułeczki, musze je zrobić:)
amarantka pisze…
Ależ pięknie ponacinane!
ja też próbowałam nacinać, ale ciągle nie wychodzi mi to dobrze...

Mam nadzieję, że przy wykonywaniu kolejnego zadania Weekendowej Piekarni nie będziesz miała takich nieszczęśliwych przygód :)

pozdrawiam ciepło!
Majana pisze…
Pięknie Ci wyszły!
Pyszne są prawda?
Pozdrawiam cieplutko:)
karoLina pisze…
Brzmi tak zachęcająco, że od razu sprawdziłam, czy mam wszystkie składniki (mam, ale ponieważ mam też kawałek dobrego, własnego chleba, to bułeczki poczekają), Twoja przygoda jest chyba ekstremalnym przykładem z gatunku, jeśli coś może pójść źle, to na pewno pójdzie, całe szczęście, że sprawa i tak miała pyszne zakończenie. A ponieważ nie umiem trzymać języka za zębami, to wypaplam, że jutro piekę coś specjalnie z myślą o Tobie.
Mirabelka pisze…
oj, to miałaś przygody... Ważne, że w końcu wszystko dobrze się skończyło :) pięknie wyglądają te bułeczki :)
kornik pisze…
wyglądają pięknie!
atina pisze…
Pięknie Ci sie udały! Ale jejku miałaś przygodę:) No najważniejsze, że bułeczki smakują:) Ciesze się, że je upiekłaś, a czas nie gra tutaj roli:) Spóźniona, czy nie, bułeczki śliczne:)
anytsujx pisze…
Kolejne świetne bułeczki, które widzę na blogach, ładnie Ci wyrosły, aż chetnie by się sięgnęło po jedną ;))
Ivon pisze…
Mmmm i do nich masełko czosnkowe ...
ach poezja... już czuję ten smak :)
majka pisze…
wiosenka27 - dziekuje. Zrob koniecznie :)

amarantka - dzeikuje. Te naciecia to czysty przypadek :) Reka zawsze drzy mi strasznie przy nacinaniu. Moze z czasem to sie zmieni :) Co do przygod...mam nadzieje, ze to juz koniec :)

majana - dziekuje. Sa pyszniutkie :)

karoLina - upieklas chleb i sie nie pochwalilas? Nieladnie :)) Dzieki za Oka na Kaukaz (bylam strasznie podekscytowana co Ty takiego przygotujesz :)) Zaraz lece zostawic u Ciebie komentarz :))

Mirabelka - cos sie musi dziac, zeby nie bylo nudno w kuchni :) Dziekuje.

Kornik - dziekuje :)

atina - dziekuje. A buleczki pyszniutkie. Ciesze sie, ze wyszukalas taki przepis :)

antysujx - dziekuje. Siegaj, siegaj. Moze podac maselko? :)

Ivon - mmmm...ja tez :))
kabamaiga pisze…
Piękne a ja tam dawno nie robiłam bułeczek.
viridianka pisze…
fantastyczne! dawno nie piekłam bułeczek, ale na wakacjach sobie odbiję, i może te też upiekę, a co (:
Monika. L pisze…
Piękne bułeczki.
Ślicznie wyrosły. Majeczko, pozdrawiam Cię cieplutko i życze miłego weekendu!
M.
Anonimowy pisze…
W takim wypadku dobrze, że po nieudanej pierwszej próbie się nie poddałaś.
Ja pewnie bym odpuściła...

Uroczo wyglądają!

Pozdrawiam! :)
Śliczności:)
Ładne nacięcia!
zjedz_mnie pisze…
Bułeczki aż się proszą, aby je zwędzić i spałaszować ;]