Odpoczywam. Pomaranczowy Creme brulee.



Deutsche Version

Ostatnie dni spedzilam na sprzataniu, pieczeniu i gotowaniu czyli dokladniej mowiac na przygotowaniach do urodzin mojego M. Wszystkie potrawy, ktore przygotowalam, robilam po raz pierwszy (troche zgubna strategia jesli zalezy nam na efekcie ale nie ma to jak dreszczyk emocji :)) Na stole stanal wiec tort Schwarzwaldzki, kurczak po teksansku, gulasz miesny z grzybami, przerozne salatki i oczywiscie pomaranczowy Creme brulee. Urodziny odbyly sie dwa dni temu, goscie najedzeni i zadowoleni wrocili do domu a ja (po zmyciu tony naczyn - przez kolejne dni nie wchodze do kuchni) wreszcie moge spokojnie usiasc i odpoczac zajadajac sie pozostalym Creme brulee :)

Moje pierwsze "spotkanie" z Creme brulee nie nalezalo do udanych. Jadlam ten deser tylko raz, w jednej z restauracji w moim rodzinnym miescie i siedzac rozczarowana przy stoliku (krem byl niesamowicie slodki) zastanawialam sie, czym wlasciwie wszyscy sie zachwycaja. Zalowalam, ze nie sprobowalam tego kremu bedac jakis czas temu w Paryzu (tam na pewno bylabym zadowolona, zreszta w Paryzu wszystko pewnie smakuje lepiej :))

Jakis czas temu Karolina na swoim blogu przygotowywala Creme brulee o pomaranczowym smaku (przygotowywala go "reczna" metoda - czyli na ogniu, uzbrojona jedynie w trzepaczke, zamieszczajac jednoczesnie kilka waznych porad odnosnie przygotowania). Pomyslalam, czemu nie dac temu deserowi jeszcze jednej szansy i nie zrobic takiego kremu w domu? Wyszukalam przepis, w wersji uproszczonej, czyli zapiekany w piekarniku i...to byl strzal w dziesiatke! Powstal pyszny, smietanowo-pomaranczowy deser, idealny na zimowe dni. Kremowa konsystencja i chrupiaca skorupka na wierzchu...czegoz chciec wiecej?

Szkoda tylko, ze krem nie chcial ze mna wspolpracowac podczas sesji zdjeciowej :))


Przepis pochodzi z tej strony.



Pomaranczowy Creme brulee


Skladniki na 8 porcji:

1 laska wanilii
1 pomarancza
60 g cukru pudru
250 ml mleka
750 ml smietanki kremowki
8 zoltek
2 lyzki Campari (dalam likier Cointreau)
8 lyzeczek brazowego cukru

Laske wanilii rozciac wzdluz na pol, za pomoca noza wyskrobac ze srodka ziarenka. Pomarancze wyszorowac, sparzyc wrzaca woda, zetrzec skorke.

Do rondelka wlac mleko, smietane, dodac cukier puder, ziarenka z wanilii, laske wanilii, starta skorke z pomaranczy, wymieszac i zagotowac, ciagle mieszajac. Zdjac rondelek z ognia i odstawic na 1 godz.

Zoltka wymieszac. Mase smietanowa przelac przez sitko, wlac do zoltek, lekko zamieszac (nie mieszac dlugo, krem nie powinien byc puszysty). Doprawic do smaku Campari (lub likierem pomaranczowym).

Wlac mase do 8 zaroodpornych foremek (o pojemnosci 150-200 ml) - nie do pelna, troche ponizej brzegu foremek. Ustawic foremki w glebokiej blaszce.

Rozgrzac piekarnik do 140°C. Wlac tyle wrzacej wody na blaszke aby siegala 2 cm ponizej krawedzi foremek.

Zapiekac na najnizszym poziomie piekarnika przez 60-70 min. (ja zapiekalam przez 70 min.). Gotowy krem wyjac z piekarnika, ostudzic. Nastepnie przykryc kazda foremke folia spozywcza i odstawic na noc do lodowki.

Wyjac krem z lodowki na 15 min. przed podaniem (powinien miec temperature pokojowa). Kazda porcje posypac 1 lyzeczka brazowego cukru i skarmelizowac za pomoca palnika (lub krotko pod grillem w piekarniku). Odstawic na 1 min. aby karmel ostygl i utworzyla sie skorupka. Podawac od razu po przygotowaniu (jesli krem bedzie stal zbyt dlugo, karmel zrobi sie ponownie plynny).

RADA: kazdy piekarnik piecze inaczej, wiec dobrze jest zrobic probe czy krem jest juz gotowy. W tym celu wyjmujemy jedna foremke z kremem z piekarnika i potrzasamy nia. Jesli krem trzesie sie jak galaretka, wowczas jest juz gotowy. Podczas stygniecia krem jeszcze troche sie zetnie.

Komentarze

Ivon pisze…
Ja wiem, że ten krem jest pyszniasty i że czas najwyższy go zrobić. Nawet palnik nabyłam w tym celu jakiś rok temu hihiii...


Pozdrawiam Cię cieplutko. Miłego odpoczywania :D
Agata pisze…
Moje pierwsze spotkanie z kremem też nie było najlepsze, bo kompletnie mi się zważył. Ale dobrze przyrządzony to niebo w gębie!
A menu na urodzinki- rewelacyjne!:)
misbasia pisze…
Majeczko! Piękne zdjątka!!!!!!!!!
Ania pisze…
Zazdroszczę gościom!
Liska pisze…
Piękny :-)
grazyna pisze…
Oj, chciałabym być Twoim gościem! Krem przepiękny :)
Mich pisze…
Oj, mój słodki ząbek tęskni za takimi smakami. Piękny deser.
Spotkania z creme brulee zawsze związane były u mnie z dużą porcją przyjemności, wygląda obłędnie, pewnie nie gorzej smakuje. W najbliższy weekend jednak czas na czekoladę
majka pisze…
Ivon - ze ejst pyszniasty, to dopiero teraz sie przekonalam. No i moglam i ja wreszcie wyprobowac swoj palnik :)) Pozdrawiam cieplutko.

Agata - mysle, ze taki krem pieczony w piekarniku nie ma prawa sie zwarzyc (dlatego tez nie chcialam robic go normalnie na kuchni aby calkowicie sie do niego nie zniechecic). Co do menu...teraz po czasie zaluje, ze nie wymyslilam czegos np. tylko we wloskim czy francuskim stylu :) Do nadrobienia w moje urodziny :))

misbasia - dziekuje :) Buziaki.

Annia - Ty nie zazdrosc, tylko wpadnij do mnie. Creme brulee mam jeszcze w lodowce :))

Liska - dziekuje :)

grazyna - dziekuje. Zapraszam :))

Mich - dziekuje. Smakuje rewelacyjnie. Pomaranczowa nuta jest tu bardzo wyczuwalna. A na czekoladowy weekend juz od dawna sie szykuje :)
Jak to nie współpracował...? Pięknie się uśmiecha przecież!
marta jadczak pisze…
Postawiłaś przed sobą nie lada wyzwanie - same nowe przepisy... Choć przyznam, że i jak lubię wykorzystywać nowości na tego typu imprezy :)
amarantka pisze…
WOW! podziwiam Cię Maju, oj podziwiam! tyle pysznych rzeczy przygotować :)
Twój M. musi być z Ciebie dumny :)

a krem wygląda pysznie :)

pozdrawiam ciepło!

p.s. i dziękuję!
andzia-35 pisze…
Szczególnie na pierwszym zdjęciu wygląda cudownie!
Szarlotek pisze…
Uwielbiam karmelizowany krem i lubię to mieszanie trzepaczką w garnuszku :) Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł i zawsze wszystkim smakował :) Chętnie skorzystam z tego przepisu :)Pozdrawiam!
Anonimowy pisze…
Co za zdjecia, Cudo!
Edyta pisze…
Ja też na takie imprezy zazwyczaj same nowe przepisy testuję, zresztą teraz jestem na etapie ustalania menu na moje urodziny i tez same nowości będą ;)

Deser piękny, ja na razie mogę sobie jedynie popatrzeć, bo ani palnika ani piekarnika z grillem nie posiadam.
Beata pisze…
oczarował mnie ten deser, koniecznie muszę go zrobić Pomarańczowy smak na pewno nam posmakuje
Anonimowy pisze…
Ja mam te same odczucia co do tarty tatin. Taka sobie, przesłodzona... a fe! Ale bez wątpienia przygotuję ją w domu. I wtedy dopiero zweryfikuję.

A Creme brulee chodzi za mną od dawna. Jedyne, czego mi do niego potrzeba, są kokilki. Kiedy tylko się zaopatrzę, bez wątpienia właśnie od niego rozpocznę z nimi przygodę.

Pozdrawiam! :)
cudawianki pisze…
a ja jeszcze nie probowalam tego kremu i chyba czas to zmienic?! a Twojemu M. to tylko mozna pozazdroscic takiej wspanialej Zony! :-) p.s. piekne zdjecie w zakladkach :-)
Majana pisze…
Wow! Wygląda cudownie i tak smacznie! Ja jeszcze nigdy go nie robiłam. Nie wiem,czy się kiedyś odważę, ale sobie popatrzę i pooblizuję:)
Pyszności!:)
Gosia pisze…
Wspanialy jest Maju,nie wiem,co od niego jeszcze wiecej chcesz??? ;)bardzo pysznie i slonecznie wyglada :)
Pozdrawiam cieplutko :)
kasiaaaa24 pisze…
Wygląda nieziemsko. To pierwsze zdjecie sprawia, że ma się ochotę polizac monitor :)
karoLina pisze…
Nie wiem, dlaczego tak narzekasz na brak współpracy, zdjęcia wyszły pięknie (chociaż oczywiście znam ten ból, że jest p r a w i e tak jakbym chciała ;) Musiał być pyszny i cieszę się, że narobiłam Ci smaka :) Ja chętnie też przerzuciłabym się na wersję piekarnikową i skoro wypróbowałaś proporcję czasu i temperatury to chętnie z tej wskazówki skorzystam. Niestety, ręczna metoda nie może całkiem iść w zapomnienie, bo tak naprawdę baza do kremu i lodów to dokładnie to samo, a mam nadzieję, że uda mi się wreszcie kupić maszynkę.

I częstuje się jeszcze kawałkiem tortu Szwarzwaldzkiego! Pozdrawiam!
majka pisze…
Robet Gutowski - jakos tak "polgebkiem" sie usmiecha :))

isadora - lubie wyzwania :) Fajnie jest eksperymentowac, prawda? A najwazniejsze, ze wszystko, co zaplanowalam sie udalo :)

amarantka - dziekuje :) Mam nadzieje, ze jest dumny bo inaczej to byly Jego ostatnie urodziny :))

andzia-35 - dziekuje :)) No fakt, na drugim niewiele widac :)

Szarlotek - nic tak podobno nie odpreza jak mieszanie kremu trzepaczka :)) A tak powaznie, to masz widocznie dobra reke do tego kremu skoro zawsze Ci wychodzi. Ja jeszcze nie probowalam.

monikucha - dziekuje :)

margot - to najkrotszy komentarz, jaki kiedykolwiek dostalam :) Krotko ale jak tresciwie :))

edysia79 - dziekuje. Ja tez juz obmyslam menu na moje urodziny chociaz beda dopiero za dwa miesiace :)

Beata - polecam. Jest naprawde pyszny.

Zaytoon - ja tarty tatin jeszcze nie robilam. Ale patrzac na przepis musi byc rzeczywiscie slodka. Ten krem natomiast nie jest bardzo slodki wiec mysle, ze warto sprobowac :) Pozdrawiam cieplo.

cudawianki - koniecznie sprobuj. Co to dla takiej zdolnej Kobietki jak Ty? :) Za wspaniala to ja nie jestem, ale staram sie, staram :)) Dziekuje.

majana - nie ma sie czego bac, ten krem to latwizna :) Moze lepiej byloby pooblizywac sie po jego zjedzeniu? :)) Dziekuje.

Gosia- a ja juz myslalam, ze przepadlas z kretesem :) Wracaj na swojego bloga, ale to juz! :)) Co ja od niego chce? Teraz to juz sama nie wiem :) Dziekuje i pozdrawiam cieplutko.

kasiaaaa24 - ani mi sie waz lizac monitor! :) Dziekuje.

karoLina - inspiracjo Ty moja :) Zdjecia moze i sa ok ale wyszly inne niz zaplanowalam. To wszystko wina tych kokilek, w nizszych latwiej byloby sfotografowac ich zawartosc. A na tort Schwarzwaldzki zapraszam w kolejnym wpisie :))
Komarka pisze…
Majko, co Ty opowiadasz - krem prezentuje się na zdjęciu pięknie! I już sobie wyobrażam ten smak i zapach! :)
zjedz_mnie pisze…
Wygląda zniewalająco, też chcę! ;]
asieja pisze…
jak to nie chciał współpracowac podczas sesji?
zdjęcia są cudne. bardzo słoneczne
Tilianara pisze…
Krem pięknie się prezentuje, a ja zjadłabym go nie jedną, nie dwie, a nawet trzy porcje po takiej wytężonej pracy :) U mnie w ten weekend wizyta teściów i szwagierki - creme brulee w wersji pistacjowej tez zaplanowany - ale telepatia:)))
arek pisze…
Tili,
cudny brulee i super fotki.
arek pisze…
a a props Paryza, to nie bylbym taki pewien...mam pare doswiadczen:)) Aczkolwiek nadal go lubie i troche tesknie:)
ewena pisze…
Creme brulee to kolejny deser, który czeka aż go w końcu wypróbuję. Piękny kolorek Majko!...:))
majka pisze…
Komarka - dziekuje. Ale wiesz, jak to jest...zawsze mogloby byc lepiej :))

zjedz_mnie - nic z tego! Od dzis dieta :)) Dziekuje.

asieja - no grymasil troche, trzasl sie itd. :)) Dziekuje.

Tilianara- ten krem mozna jesc i jesc... :) Czekam z niecierpliwoscia na Twoj creme brulee. Mam przeczucie, ze bedzie mi sie podobal :)

arek - dziekuje w imieniu swoim i Tili :))

ewena - dziekuje :) Wyprobuj, naprawde warto bo deser jest pyszny :)
magda k. pisze…
kochana jak ja bym chciała być Waszym gościem :) wszystkiego najlepszego dla M.
a co do creme brulee to podchodziłam do niego jak do jeża, ale czytając Twoje doświadczenia, pełna podziwu dla Twoich umiejętności, zapisuję przepis i postaram sie z nim zmierzyć :)
Krokodyl pisze…
Pycha! :-)